Niedziela Palmowa
Data: 29-03-2010 o godz. 08:44:46
Temat: Aktualności



Krzywaczka w Palmach.

- Ile mamy palm? Więcej czy mniej niż w zeszłym roku?
- dopytuje ks. proboszcz Zbigniew Drobny.
- Więcej! O siedem więcej! - odpowiadają chórem. - To rozwijamy się. Dobrze, że się rozwijamy – konstatuje półżartem, ale całkiem serio proboszcz i przystępuje do wręczania ufundowanych przez siebie nagród uczestnikom konkursu palm: albumów książkowych i słodyczy.
Krzysztof Dźwig wraz z ojcem robią palmy konkursowe od 10 lat. Wcześniej takiego zwyczaju u nas nie było. Przynajmniej odkąd sam pamiętam. Ale teraz cały rok myśli się o palmie: np. żeby nie przegapić, kiedy dojrzeje ozdobna trawka. U nas palmę robi cała rodzina. Żona przygotowuje bibułkowe kwiaty. Jest ich tu z 60. A samo ubieranie palmy trwa cały dzień. Robimy ją na brzozie, z jednego kawałka - mówi ojciec Adam Dźwig.


       Palma Krzysztofa Dźwiga i rodziny mierzy 6,5 metra. To największa palma w tym roku. Najmniejsze bardzo trudno porównać. W końcu jury decyduje się poukładać, je jedna obok drugiej, według wielkości, na balaskach przed ołtarzem.  Jurorzy sprawdzają przy okazji, czy te miniaturki jeszcze zachowują podstawowe elementy palmy. Okazuje się, że tak. Najmniejsza jest palemka Pauliny Pawlik. O milimetry większą palmę zrobiła Oliwia Świerczyńska i nieco większą - Marysia Dusza.
       Oceniane są też najpiękniejsze palmy - jak zwykle ta kategoria przysparza jurorom najwięcej problemów, wszak wszystkie są przecudnej urody. W  końcu decydują się nagrodzić pierwszym miejscem palmę Tomasza Dymka, drugie miejsce przyznać Oldze Wilk, a trzecie - Darii Pawlik ex equo z Elżbietą Dźwig. 
       Konkurs obchodzi w tym roku swoje dziesięciolecie. Do konkursu przystąpiło 31 okazów, ale na sumę do kościoła wszyscy przyszli z palmami. Imponująco wyglądała procesja po poświęceniu. Można było odnieść wrażenie, że cała Krzywaczka zakwitła palmami. Ludzie wspominali czasy sprzed 10 lat. Niewątpliwie konkurs pobudził parafian do „palmowej” twórczości. Wspominają też palmę, którą kilka lat temu zrobili harcerze. Była wyższa niż kościelne nawy - trzeba ją było wnieść na leżąco, a w całej krasie mogła się pokazać dopiero na kościelnym placu.
       Dawno zapomniana tradycja ożywiona została przez nauczycielki tamtejszej szkoły – Joannę Szafraniec i Rozalię Oliwę, które zwróciły się z tym pomysłem do ówczesnego ks. proboszcza Stanisława Kurka. Proboszcz zaangażował się całym sercem w ten konkurs, a odchodząc z parafii, przekazał palmową pasję swojemu następcy. Dziś Krzywaczka zaczyna chlubić się palmami, jak nie przymierzając Tokarnia czy Lipnica Murowana.



Z historii palmy – w Polsce i na ziemi sułkowickiej

       Zwyczaj święcenia palm, znany jest w Polsce od średniowiecza. W Wielką Sobotę palmy są palone, a popiół z nich jest używany w następnym roku, w środę popielcową do posypywania wiernym głów. Dzisiaj większość ludzi kupuje palmy do święcenia, ale nie zdajemy sobie sprawy, że te misternie plecione z suszonych kwiatów, mchów i traw palmy, kupowane w kwiaciarni czy na placu, to tzw. palemki wileńskie. Odkąd przywędrowały do Polski, zyskały sobie popularność.
Z palmami wielkanocnymi wiąże się wiele ludowych zwyczajów i wierzeń (podajemy za wikipedią):
- poświęcona palma chroni ludzi, zwierzęta, domy, pola przed czarami, ogniem i wszelkim złem,
- połykanie bazi zapobiega bólom gardła i głowy, a sproszkowane kotki dodawane do naparów z ziół mają moc uzdrawiającą,
- bazie z poświęconej palmy, zmieszane z ziarnem siewnym i podłożone pod pierwszą zaoraną skibę, zapewnią urodzaj,
- krzyżyki z palmowych gałązek zatknięte w ziemię bronią pola przed gradobiciem i burzami,
- poświęcone palmy wystawiane podczas burzy w oknie chronią dom przed piorunem,
- poświęconą palmą należy pokropić rodzinę, co zabezpieczy ją przed chorobami i głodem,
- uderzenie dzieci witką z palmy zapewnia zdrowie,
- wysoka palma przyniesie jej twórcy długie i szczęśliwe życie,
- piękna palma sprawi, że dzieci będą dorodne.

       Na naszym terenie z palmy wielkanocnej w części wsi robiono krzyżyki, które zatykane były w pola uprawne w wielki piątek przed świtem, by chroniły zasiewy. Krzyżyki robił ojciec, ale na pole koniecznie musiała wynosić je młodzież. Tuż przed wschodem słońca trzeba było po obchodzie pól umyć twarz w strumieniu, co miało chronić cerę przed pryszczami. Po tych zabiegach kto tylko mógł, szedł na Kalwarię na Drogę Krzyżową i nabożeństwo wielkopiątkowe. A w sobotę popiołem z palmy znaczono krzyżem drzwi domów, co miało chronić go, przede wszystkim przed piorunem. Do dziś w gminie Sułkowice spotkać można jeszcze stare drewniane domy z charakterystycznym krzyżykiem z popiołu. Niektóre wyglądają całkiem świeżo.

(awz) 






Artykuł jest z Urzad Miejski w Sulkowicach
http://www.sulkowice.pl/urzad

Adres tego artykułu to:
http://www.sulkowice.pl/urzad/modules.php?name=News&file=article&sid=1013